Uleczony z konwulsji

Uleczony z konwulsji

W roku 1951 cudownie uzdrowiony został dwuletni synek państwa M. z Myszyńca. Chłopczyk, jak zaświadczyła matka, "nie mógł ani jeść, ani stawać na nóżki, i nic nie rozmawiał, a oprócz tego cierpiał na biegunkę. Jednego dnia naliczyliśmy 25 ataków konwulsji". Matka zabrała go do Gietrzwałdu, mimo przestróg sąsiadów, że umrze w czasie drogi. Pierwsze kroki matki i chorego chłopca wiodły do kościoła, przed ołtarz i obraz Matki Bożej. Po gorącej modlitwie oboje poszli do źródełka. Dziecko, które z braku apetytu nie jadło już od trzech dni, nagle oświadczyło, że chce pić. Wypiło szklankę wody ze źródełka, zjadło kawałek chleba i śpiewając razem ze zgromadzonymi przy źródełku ludźmi dało znak, że jest uzdrowione. Trapiące chłopca choroby ustąpiły.